A więc to
już dziś. Przesłuchanie. Siedzę i czekam. Czekam...czekam. i jeszcze raz
czekam... Tkwię na tym szarym krzesełku już od jakichś dwóch godzin, a kolejka
praktycznie nie drgnęła, jednak im dłużej to trwa, tym bardziej trzęsą mi się
ręce. Denerwuje się, ale moje zachowanie jest przecież usprawiedliwione. W
końcu przesłuchanie u One Direction nie zdarza się codziennie... Nagle słyszę swoje imię. -Łucja proszona na salę. Z nerwów pogniotłam całą kartkę z tekstem
i nutami ( nie wiem jak to w perkusji jest).Wiedziałam, że mi się NIE uda. Po
co ja tu w ogóle przyszłam? Tylko robię z siebie idiotkę. Zdenerwowana rzuciłam
kłębkiem zgniecionej kartki prosto przed siebie.
-Auuuuuuuu! Może być tak trochę
uważała?
OMG, czy to
Harry Styles. Nie, spokojnie. Wdech, wydech. A teraz czas na najpiękniejszy
uśmiech świata. -Przepraszam, naprawdę
nie chciałam-na mojej twarzy pojawił się banan na 0,5 metra. -Tak, tak. -Wiem, że
jestem rozrywany przez miliony nastolatek, ale żebym do ciebie zagadał nie
musisz rzucać we mnie swoimi rzeczami.
-Przypominam
ci, że to przesłuchanie do zespołu, a nie klub nocny.
Przez chwile
siedział gapiąc się na mnie i wydając z siebie tylko:
- Yyyyyyyyyyyy?
- jednak po chwili załapał. Co jak co, ale zbyt błyskotliwy to on raczej nie
jest... Dobra mniejsza z tym. Przyszłam tu po to, żeby zagrać i zrobię to. Spojrzałam
na ludzi zajmujących miejsca po drugiej stronie białego stołu. Obok całego
składu 1D siedziały jeszcze dwie zupełnie obce mi osoby. Tęgi brunet, który
nawet nie raczył spojrzeć na mnie od kiedy weszłam do pomieszczenia i
stosunkowo młoda kobieta, ta która mnie wezwała.
Zadali mi
kilka rutynowych pytań. Potem kazali zagrać. Usiadłam. Zamknęłam oczy, żeby
choć odrobinę zminimalizować stres związany z siódemką obserwujących mnie
osób i zaczęłam.
-1,2,3,4
zaczęłam wystukiwać nogą rytm piosenki. Dołączyłam moje ręce, które mimo stresu
nie odmawiały mi posłuszeństwa. Podniosłam powieki i zobaczyłam dziwne
spojrzenie Styles’a. O co mu chodziło?
Na słowa: My universe
will never be the same I'm glad you came, Harry się uśmiechnął. Co do
jasnej cholery jest zgrane? Nie ukrywam, że cała piąta miło mnie zakoczyła , gdy po chwili
zaczęli nucić pod nosami tekst piosenki ( nawet Styles nie był w stanie się
oprzeć?). Mój stres znikał z każdą kolejną sekundą piosenki. Niestety wrócił do mnie ze zdwojoną
siłą, gdy po raz ostatni uderzyłam pałeczką o bęben. Sojrzałam na uśmiechnięte
twarze 'jury'. dodało mi to sporo odwagi. Uznałam, że zakończę występ jak na
wytrwałego perkusistę przystało. Chciałam podrzucić pałeczki tak, aby obróciły
się w powietrzu po czym je złapać. Niestety tylko się zbłaźniłam. Trafiłam w oko Harry’ego.
-Znowu mnie
podrywasz słońce- powiedział dość żałosnym głosem.
-Przypominam
ci, że jestem na przesłuchaniu, słońce- dodałam z ironią w głosie.
Reszta
chłopców tylko dziwnie się na nas popatrzyła. Westchnęłam głęboko i spuściłam
głowę.
-Oddzwonimy
do ciebie-rzekł Niall.
Taaa, jasne.
Zawsze tak mówią, kiedy grzecznie chcą się kogoś pozbyć. No to spieprzyłam
swoją szansę.
***
Każdy kolejny
dzień dłużył mi się coraz bardziej. Miałam dość wysłuchiwania siostruni, która
za wszelką cenę mnie 'pocieszała'.”Zadzwonią, na pewno, wezmą cie" itp ,itd..
Już rzygam tymi jej tekstami. Niestety nie żyję w bajeczce, w której
królewiczem będzie Harry czy Niall. Tu gdzie jestem można zauważyć tylko szarą
rzeczywistość, którą ludzie zwykli zwać życiem. Moje ‘ malikowo-wieczorne refleksje’ przerwał mi dzwonek telefonu. Kto może do mnie
zdzwonić? Chyba nie Zuza, skoro jest piętro niżej. Zaraz, zaraz. Nie, to
niemożliwe. Nacisnęłam przycisk ‘odbierz’, a po chwili usłyszałam głos... Ciąg
dalszy nastąpi.
***********************************************************************************************************
Rozdział dedykowany mojej kochanej Kai( sorki Maja),która pomogła mi go napisać. Łapcie link do jej wspaniałego opowiadania : KLIK. Następny również w tym tygodniu jak będzie ponad 10 komentarzy( nie wliczając moich). Przecież to tak niedużo. NIE TO WCALE NIE JEST SZANTAŻ hahaahha